Kiedy po raz pierwszy usłyszałem, że najnowsza książka Heather Havrilesky nosi tytuł A gdyby to wystarczyło? Wiedziałem, że muszę go zdobyć.
Heather pisze felieton porad „Zapytaj Polly” o Cięcie i napisał inną książkę, która mi się podobała, w większości składającą się z tych rubryk: Jak być osobą na świecie. Uwielbiam Heather za sposób, w jaki promuje swoich czytelników, zwłaszcza tych samotnych, zachęcając ich do szukania pocieszenia we własnej skórze (podobnie jak mam nadzieję zrobić z moim pisaniem tutaj).
Ale poza kolejną książką autora, którego lubię, miałem nadzieję, że ta książka odniesie się do czegoś, o czym ostatnio myślałem: kiedy to wystarczy?
Żyjemy w kulturze ambicji i pragnień. Spędziłem większość mojego życia, czując się trochę niezadowolony, trochę jak dziecko, kiedy magia świąt nie wydaje się tak magiczna, jak wtedy, gdy byłam w szkole podstawowej. Ale prawda jest taka, że nawet kiedy dostajesz to, czego chcesz, wszystko, o czym myślisz, że chcesz, może być trudno wyłączyć ten głos w środku, który mówi ci, że i tak powinieneś naciskać, że jest jeszcze więcej.
Oto jak Heather kończy swój wstęp: „Najbardziej niż cokolwiek innego, musimy wyobrazić sobie inny rodzaj życia, inny sposób życia. Musimy odrzucić błyszczącą, płytką przyszłość, która nigdy nie nadejdzie, i umiejscowić się w nurcie, wadliwy moment. Pomimo tego, czego nas nauczono, nie jesteśmy ani wiecznie błogosławieni, ani wiecznie potępieni. Jesteśmy błogosławieni i potępieni i wszystko pomiędzy. Zamiast przełączać się między zwycięstwem a porażką, musimy nauczyć się żyć pośrodku, w szara strefa, w której prawdziwe życie może rozwijać się w swoim czasie.Musimy oddychać w rzeczywistości zamiast rozpraszać się przez całą dobę.Musimy otworzyć na siebie oczy i nasze serca.Musimy połączyć się z tym, co już jest, kim już jesteśmy, co już mamy. Chcemy zbyt wiele. Nie potrzebujemy aż tak bardzo, aby być szczęśliwym. Możemy zmienić siebie i nasz świat, po części poprzez wielokrotne powracanie do tej prostej prawdy. Musimy sobie wyobrażać w końcu czuję się usatysfakcjonowany”.
Jak by to było być usatysfakcjonowanym? To zaskakujące pytanie, kiedy naprawdę się nad tym zastanowisz. Co jeśli ty lub ja przestaniemy dodawać zastrzeżenia do naszego szczęścia? Co by było, gdybyśmy nie myśleli, że będziemy szczęśliwi, gdy będziemy mieli małżonków, domy, dzieci lub tę nieuchwytną wymarzoną pracę, ale pozwolilibyśmy sobie na szczęście w tej właśnie chwili?
Nie mówię, aby wyłączyć pożądanie – nie tylko jest to niezdrowe, ale to nie działa – mówię tylko, że jeśli wszystkie nasze nadzieje na bycie szczęśliwym zawiesimy na czymś, co się nie wydarzyło, to gramy z naszym szczęściem. To dużo na przyszłość.
Ale nie zachęcając czytelników do tłumienia trudnych emocji, takich jak smutek czy tęsknota, Heather sprzeciwia się bezmyślnej pozytywności naszej kultury. Może to brzmi trochę znajomo? „Jesteśmy wszyscy – w naszym życiu publicznym, w naszym życiu zawodowym, a nawet w życiu osobistym – zmuszeni do posłusznego uśmiechu jak zawodnicy na Kawaler, wbrew nadziei, że wygramy jakąś tajemniczą, upragnioną nagrodę, której nie widać wyraźnie. Uśmiechanie się, jakbyś już była szczęśliwa, prowadzi cię do własnego Szczęśliwego Życia, Odmowa uśmiechu, odmowa zgody, odmowa podporządkowania się: te rzeczy oznaczają, że jesteś trudny i chcesz być nieszczęśliwy.
Książka Heather obejmuje wiele tematów, od rozczarowującej wycieczki do Disneylandu z jej dziećmi po popkulturę i jej wpływ na naszą zbiorową psychikę, ale w tym wszystkim prosi czytelnika, aby był nią zaciekawiony: a co, gdybyśmy tego nie zrobili? nie muszę się tak bardzo starać? Co by było, gdyby nasze życie było przyjemne, a nie wściekłe poszukiwanie rzeczy, których nie mamy. Dla mnie brzmi to trochę jak zaproszenie do relaksu i, w odniesieniu do życia romantycznego, nie traktowanie znalezienia kogoś do kochania jako tak odrażającego zadania. Umawiaj się na randkę, szukaj kogoś, podążaj za tą częścią swojego życia, ale nie zabijaj się robiąc to.
Być może równie ważna jest myśl: „Kupujemy dla przyjaciół i kolegów na Twitterze i Facebooku, robimy zakupy dla znajomych na Tinderze i zamawiamy wszystko, czego potrzebujemy od Amazon. odzwierciedla sposób, w jaki wprowadziliśmy do naszego życia miłosnego nieustanne nadużycia rynku. Dla każdego poziomu usług istnieje wyższy poziom usług. Dla każdego produktu istnieje uaktualnienie. Dla każdego luksusu , gdzieś tam jest coś jeszcze bardziej luksusowego. Nie trzeba już skłaniać nas do wyobrażania sobie bardziej lub lepiej, czy bardziej. Samo istnienie danej osoby, miejsca lub rzeczy od razu kojarzy się z lepszym, piękniejszym, bardziej kuszącym wersja tego samego. Jesteśmy tak pogrążeni w rynkowym nastawieniu, że nie możemy już doświadczyć niczego poza kontekstem „więcej” i lepiej”.
Daleki od zachęcania cię do osiedlenia się, myślę, że ten fragment rzuca światło na coś, o czym ostatnio dużo myślałem: z latami, aby pomyśleć o idealnej osobie, co się dzieje, gdy ktoś wspaniały (ale niedoskonały) pojawia się w twoim życiu. Czy jesteś w stanie je zobaczyć? Czy wystarczą?
Jeśli nawet teraz, nawet gdy wszystko nie jest idealne, czujesz chęć szukania szczęścia i zadowolenia, ta książka może być dla Ciebie. Odkąd skończyłem czytać, zacząłem używać tego tytułu jako trochę mantry. A jeśli to wystarczy?
Cara Strickland pisze o jedzeniu i piciu, zdrowiu psychicznym, wierze i samotności ze swojego domu na północno-zachodnim wybrzeżu Pacyfiku. Lubi gorącą herbatę, dobre wino i głębokie rozmowy. Zawsze będzie chciała bawić się z twoim psem. Połącz się z nią na Twitterze @anxiouscook.