Ostatnim razem, kiedy poszedłem na randkę, prezydentem był Ronald Reagan. To prawda. Nie byłem na randce od 22 maja 1982 roku. Wtedy poślubiłem moją żonę, Lois. I chociaż często chodzimy na obiad, do kina i tym podobne, i uwielbiamy spędzać razem czas, przestaliśmy się spotykać zaraz po tym, jak zaczęliśmy składać przysięgi. Niektóre pary małżeńskie udają, że nadal się spotykają. Używają nawet wyrażeń takich jak „nasza randka”, ale nikogo nie oszukują, a już na pewno nie wszystkich ludzi, którzy naprawdę Umawiają się na randki.
Spójrzmy prawdzie w oczy: małżeństwo udające, że jest na randce, jest jak rozgrywający na fotelu udający, że jest na boisku. To po prostu nie to samo. Randki są trudne. Nie chodzi o to, że dobre małżeństwo nie wymaga pracy, ale wiele ciężkich zadań zostało już zrobione. Kiedy już jesteś w związku małżeńskim, jesteś prawie pewien, że naprawdę się lubicie i, pomijając pewne nawyki związane z higieną osobistą i sprzątaniem, że jesteście w miarę kompatybilni. Więc kiedy eHarmony, jedno z najlepszych miejsc do kojarzeń, poprosiło mnie, szczęśliwie żonatego faceta, o napisanie gościnnej kolumny, pomyślałem, że pomylili mnie z kimś innym. Może Tom Berenger, ale myślę, że on też jest żonaty.
Na początku zaproponowali temat: Jak Ultimatum może pomóc w związkach. Nie przejmowałem się tym pomysłem; więc powiedziałem im: „Napiszę felieton, jeśli uda mi się wybrać temat”, co, jak na ironię, jest ultimatum. Powiedzieli dobrze.
Więc myślę, że ultimatum MOŻE pomóc w związku. eHarmony i ja świetnie się dogadujemy.
To, o czym chciałem napisać, z powodów, które na pierwszy rzut oka bez wątpienia wydadzą się samolubne, to podobieństwa między randkowaniem a pisaniem książki. Może nie byłem na prawdziwej randce od prawie dwudziestu siedmiu lat, ale właśnie napisałem książkę (Gospodam tak szybko, jak potrafię! Zen i sztuka pozostawania przy zdrowych zmysłach w Hollywood dostępne od 7 kwietnia) i niech powiem ci, przywróciło to wszystkie skręcające w żołądku doznania z mojego randkowego życia.
Kiedy kontrakt został wynegocjowany i byłem prawnie zobowiązany do pisania, migający kursor na pustym ekranie komputera wepchnął mnie w emocjonalne zakrzywienie czasu. Nie rysowałem wtedy paraleli, ale z perspektywy czasu widzę podobieństwa. Ta książka, która nie była jeszcze prawdziwa, zamajaczyła w moim umyśle BARDZO obszernie i od czasu do czasu spocone dłonie. Tak naprawdę mniej książki, a więcej możliwości książki. Podpisując kontrakt, zobowiązałem się do podróży. Ale nie bardzo wiedziałem, jak się wybrać, ani dokładnie, dokąd się wybieram. Ponieważ nigdy wcześniej tego nie robiłem, chociaż często o tym myślałem, miałem tylko niewyraźną mapę.
Relacje, a dokładniej możliwość relacji, też są takie. Nie ma krystalicznie czystej mapy ani współrzędnych GPS. Robisz ten pierwszy krok lub, w przypadku książki, piszesz te pierwsze słowa i masz nadzieję na najlepsze. Czasami, na pierwszej randce, kiedy kelner pyta, czy chcesz się napić, jesteś gotowy, by zwinąć się w kłębek z butelką tequili. Sam.
Podczas moich samotnych lat byłem zazwyczaj całkiem niezłą pierwszą randką: uroczy, dowcipny, dobrym słuchaczem. A czy wspomniałem o skromnym?
Jednak na trzecią randkę będzie zamawiać tequilę. Powód? Ja. Nie chciałem się relaksować, przekomarzać się i naprawdę komunikować. Zazwyczaj nie było czwartej randki. W końcu, jeśli wszystko jest żartem, to nic nie jest śmieszne. Zajęło mi spotkanie (i nie chcąc ryzykować przegranej) Lois, żebym naprawdę stracił czujność.
Pisanie książki skierowało mnie na to samo emocjonalne rozdroże. Nie chciałem, żebyś czytelniku poznał daty od 1 do 3 Toma. Chciałem, żebyś znał Daty od 4 do Żonaty od prawie dwudziestu siedmiu lat Tom. Aby to jednak zrobić, musiałem nie chcieć ryzykować utraty ciebie. Musiałem napisać coś więcej niż tylko śmieszne historie (choć jest ich mnóstwo). Musiałem się trochę otworzyć. Powiesz mi, czy mi się udało.
Pisząc tę książkę, i nadal odnajduję w moim małżeństwie, odkryłem, że kluczem jest czerpanie radości z podróży. A jeśli mapa jest trochę niewyraźna, to tylko dlatego, że z każdym uczciwym wyborem czynimy ją jaśniejszą.
Niech cała twoja tequila zostanie skonsumowana razem.
Przeglądaj wewnątrz Hostuję tak szybko, jak mogę! Zen i sztuka pozostawania przy zdrowych zmysłach w Hollywood tutaj lub kliknij tutaj, aby kupić nową książkę Toma Bergerona!